Nie raz się zastanawiałem : dlaczego wszelkie apele policji o wolniejszą jazdę i na trzeźwo to strzały „kulą w płot” Bez odzewu, reakcji i spadku śmiertelnych wypadków i nietrzeźwych kierowców.
Całkiem niedawno jechałem z synem (on za kierownicą) i na wąskiej, leśnej drodze zauważyłem , że bez względu na widoczność ścina sobie dowolnie zakręty... Niebezpieczne jeśli wejdzie w nawyk.
Spokojnie powiedziałem mu : nie ścinaj jak nie widzisz..KIEDYŚ KOGOŚ ZABIJESZ !!!
Zastanawiałem się później wielokrotnie : dlaczego nie powiedziałem : ZABIJESZ SIEBIE ?
Doszedłem do wniosku, że to jest to..Że to jest język , jakiego należy używać..Niech kierowcy maja świadomość, ze ich śmierć nikogo nie obchodzi..Ze swoja śmiercią zapłacą za swoja głupotę i lekkomyślność, a ważna jest śmierć tych, którzy wyjechali, aby dojechać w dobrej wierze i przestrzegając przepisów.
Może taki język zacznie sprawiać , ze wszelkie apele przestana być rzucaniem grochem o ścianę ?